Wszystkie cytaty z całego Adwentu w jednym miejscu.
Kilka refleksji dotyczących tego wyzwania, które sobie sama wymyśliłam 🙂
1. To nie było łatwe.
Może tak jest, że słowo „wyzwanie” trochę nam się opatrzyło i straciło na swoim znaczeniu, bo każdy trzynastolatek (bez urazy dla trzynastolatków) może sobie dziś zrobić wydarzenie publiczne na temat zjedzenia jak największej łyżki bitej śmietany i to już będzie wyzwanie. A codzienne poszukiwanie wartościowych treści i wymyślanie, jak te słowa wam przedstawić, to było coś rozwijającego.
2. Kaligrafia jest żmudna.
Zachęconych efektem wizualnym ostrzegam, że to nie jest zajęcie dla niecierpliwych. A może właśnie jest, jako narzędzie poskramiania ego? Można sobie poćwiczyć, poćwiczyć, poćwiczyć, poćwiczyć, powtórzyć i jeszcze raz powtórzyć, a potem rąbnąć się w przedostatniej literce. Także moja prywatna opinia brzmi: kaligrafia jest trochę jak gra na instrumencie. Na początku bywa okropnie i czujesz, że robisz rzeczy do bani, potem trochę lepiej, a na koniec w miarę dobrze. Cały czas zmagasz się ze świadomością, że dalej na tej drodze są całe wielkie, niepojęte światy do odkrycia.
3. Wartościowi ludzie dają najlepszą treść.
Jak pozyskiwałam cytaty? Czasem po prostu googlałam je w sieci, czasem znajdowałam w książkach z własnej półki. Jednak największą przygodą było proszenie ludzi o to, by podrzucili mi jakieś mądre słowo ze swoich zbiorów. Dzięki temu na liście autorów znaleźli się Ojcowie Pustyni z pierwszych wieków chrześcijaństwa, Olga Tokarczuk oraz Terry Pratchett. Ten eklektyczny zestaw to dla mnie niezwykły, wręcz magiczny wniosek: możemy czerpać od siebie nawzajem tak dobrą treść, że nic tylko ubrać kąpielówki, wskoczyć i się w niej kąpać.
4. Sama wymyśliłaś, to teraz rób.
To nie tajne postanowienie noworoczne by schudnąć, ani też ogólnoświatowa akcja jak Inktober, której kilka dni nie wstyd olać.
To był mój własny pomysł, więc trzeba sprostać.
5. Ludzie patrzą.
To motywuje na bardzo wiele sposobów. Przede wszystkim do tego, by codziennie się zebrać do kupy i działać. Ale bałam się również, bo wzięłam się za coś, czego nie umiem. A jeśli wśród obserwujących jest jakaś kaligraficzna mistrzyni i zaraz prychnie w komentarzu, że co to za bazgroł?
Dostawałam również od was prywatne wiadomości i słowa – te pchały mnie naprzód najbardziej!
Jestem szczęściarą, że ludzie, którzy patrzą na moje prace, mają taki dobry wzrok. Dziękuję Wam bardzo za to <3