Przepraszam za tę jakość, skaner mi odmawia posłuszeństwa, bo cisnę „ON”, a ON cichy i nawet nie mrugnie laserem. Ale nie ma poddawania się. Trzeba komiksić.
(Edit: już jest lepsza wersja. Skaner nie ożył, ale nowy model już zaczął służbę.)
Właściwie wystarczyłyby dwa ostatnie obrazki – tak podpowiadał mi mój wyuczony odruch ucinania opowieści do samej esencji, jednak ostatecznie postanowiłam zostawić wstęp. Taki lajf grafika. Dla wtajemniczonych: rozczulająca historia ze studiów o tym, jak można kochać i nienawidzić komputer, prawda?
Miałam nigdy nie być grafikiem, a teraz buszowanie po pakiecie Adobe i programie do składania filmów jest dla mnie jak powrót na jakąś starą, ulubioną łajbę, gdzie znam nazwy wszystkich lin.
Nie wierzcie mi, kiedy mówię, że już nigdy.
„bo cisnę „ON”, a ON cichy i nawet nie mrugnie laserem”
od razu skojarzyło mi się to:
http://www.youtube.com/watch?v=JBiJoC0so6A
pozdrowienia Kasiu 🙂