Idąc ciemną ulicą, oświetloną grudniowymi już światełkami pomyślałam sobie, że czegoś mi zdecydowanie brakuje. W radiu leci piosenka o karpiu, reklamy z Gwiazdorami i Mikołajami (zależnie od tego, jaką tradycję i nazewnictwo się wyznaje) zasypują stół w kuchni, po prostu idą święta. No i przecież uruchomiłam Fabrykę Świątecznych Prezentów, więc co jeszcze mogłabym zrobić?
Wydrukować na litografii kartki świąteczne… Może i moja frekwencja w pracowni nie była wzorowa, ale gdzieś między graficznym wałkiem, pędzlem pełnym kwasu a kamieniem i słoikiem z farbą zostało całkiem sporo dobrych emocji. Trudno uwierzyć, że za ważącą ponad 40 kilo bryłą wapienia z Bawarii można tęsknić.