Po błyskawicznym rozejściu się poprzedniej partii malowanych kubeczków wróciłam dziś ze sklepu z kilkoma kilogramami ceramiki do malowania. Pani w sklepie miała nietęgą minę, pakując mi to w papier, a ja z kolei podjęłam wyzwanie, żeby donieść te skarby w całości do domu. Udało się. Melduję, że kubki, miski, a nawet cukiernica, czekają na swoją kolej.
No i mam nową pasję. Cały dzień chlapałam złotą farbą w płótno! I tak mi się to spodobało, że muszę się zaopatrzyć w nową jej tubkę. Albo dwie! Gotycka transcendencja i renesansowe anioły. Takie malowanie.