Wydziały i Akademie Sztuk są miejscami specyficznymi pod wieloma względami. Prawdopodobnie jeśli jesteś studentem z innego (nie ośmielę się napisać „normalnego”) wydziału, twoją pracę magisterską bądź licencjacką promotorzy próbują dostosować do ogólnie funkcjonujących prawd naukowych, aby była jak najbardziej zrozumiała. Jeśli nie dla wszystkich, to na pewno dla ludzi z branży. My tak nie mamy.
Cokolwiek normalnego pojawi się w pracowniach na Wydziale Sztuk, zaraz przybiera jakąś niecodzienną postać. Dajmy na to zwykły kubeczek na pędzle albo tajemnicze płynne mikstury w mojej pracowni. Pewnego dnia przyjrzałam mu się uważniej i odkryłam, że jest ludową ceramiką z Bolesławca. Trochę się brudem i plamami po farbie zakamuflował, ale jednak jego wyjątkowość go zdradziła.
Kubek to tylko przykład, których moglabym mnożyć. Morał z tej bajki jest taki: w tym samym momencie, kiedy ktoś próbuje świat upraszczać, my jak w książkach Terry’ego Prattcheta śmiejemy mu się w nos i komplikujemy go, żeby w przyrodzie została zachowana równowaga.
Dodam też, że to na Wydziale Sztuk Pięknych UMK wisiała parafraza Pratchetta ” Nie trzeba być szalonym żeby tu studiować. Ale to pomaga.” Zresztą kto wie czy to nie wyciągniete z samego Niewidocznego Uniwersytetu 😉