Podejrzewam, że miesiąc ten jest skutkiem błędu Adama w Raju. Bóg sam by przecież nie wymyślił tak obrzydliwej pogody, zarazków, zimna wdzierającego się w każdą możliwą przestrzeń między kurtką a ciałem, nie wymyśliłby też raczej gubienia rękawiczek.
Na szczęście istnieją pewne sposoby łagodnego obchodzenia się z tym miesiącem. Polecam napój imbirowy, wyjazdy w góry z przyjaciółmi, a na powstałe w wyniku wędrówek choróbsko – znów napój imbirowy.
PS. Zastanawialiście się kiedyś, drodzy czytający to być może Historycy Sztuki, skąd twórcy biorą kolorystykę swoich dzieł? Na to pytanie w kontekście ostatnich dwóch obrazków mogę dać dość ciekawą odpowiedź, która być może zdemaskuje świat artystyczny, pokaże go jako zbiór przypadkowych wydarzeń i zaprzeczy teorii, według której cokolwiek ma tu głębokie przesłanie.
Zgubiłam czarny cienkopis.
Zatem jest całkiem prawdopodobne, że fowiści po prostu mylili tubki z farbami.
Rożka, uwielbiam Cię! Fowiści na bank mieli Twoją przypadłość 😀